Pytanie o relację między szczęściem a prawdą należy do najstarszych i najbardziej intrygujących zagadnień filozoficznych. Kryje się w nim fundamentalne napięcie dotyczące ludzkiej egzystencji – napięcie między naszym pragnieniem wiedzy a dążeniem do szczęścia. Czy te dwa dążenia zawsze idą w parze? A może czasem stoją ze sobą w konflikcie? Czy poznawanie prawdy, nawet tej bolesnej i niewygodnej, jest niezbędnym warunkiem autentycznego szczęścia? Czy też przeciwnie – pewien stopień iluzji, samookłamywania się lub po prostu niewiedzy może być czasem dobrodziejstwem, chroniącym nas przed cierpieniem i umożliwiającym doświadczanie spokoju umysłu?
Problem ten staje się szczególnie palący we współczesnym świecie, w którym z jednej strony mamy bezprecedensowy dostęp do informacji, a z drugiej – jesteśmy bombardowani półprawdami, manipulacjami i treściami obliczonymi na wywołanie silnych emocji. W takim kontekście pytanie o związek między szczęściem a prawdą nabiera nowego znaczenia. Czy dążenie do prawdy w świecie pełnym dezinformacji jest w ogóle możliwe? A jeśli tak, to czy prowadzi ono do większej satysfakcji z życia, czy może przeciwnie – do frustracji i rozczarowania?
Niniejsza refleksja nie ma ambicji udzielenia definitywnej odpowiedzi na tytułowe pytanie. Jest raczej zaproszeniem do wspólnego namysłu nad różnymi wymiarami relacji między szczęściem a prawdą – relacji, która dotyka samej istoty ludzkiego doświadczenia i zaprząta umysły filozofów od starożytności po współczesność. Spróbujmy więc przyjrzeć się tej fascynującej i złożonej zależności.
Spis treści
Prawda jako fundament szczęścia
Istnieje silny filozoficzny nurt, który postrzega prawdę jako niezbędny warunek autentycznego szczęścia. Sokrates, jeden z ojców zachodniej filozofii, wyraził to w słynnym stwierdzeniu, że „życie bez namysłu nie jest warte przeżycia”. Dla Sokratesa i wielu innych myślicieli dążenie do prawdy, nawet jeśli prowadzi przez trudne pytania i bolesne odkrycia, jest fundamentem dobrego życia. Według tej perspektywy, szczęście zbudowane na iluzji, kłamstwie czy niewiedzy jest szczęściem pozornym, niestabilnym i ostatecznie niesatysfakcjonującym.
Prawda o sobie samym – samopoznanie – wydaje się szczególnie istotnym elementem tej układanki. Jak zauważył Carl Jung, „dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem”. Innymi słowy, brak świadomości naszych prawdziwych motywacji, lęków, pragnień i przekonań skazuje nas na życie sterowane przez siły, których nie rozumiemy i nad którymi nie mamy kontroli. Szczęście bez samopoznania byłoby więc szczęściem człowieka, który nie jest w pełni sobą – człowieka nieautentycznego.
Prawda o naszych relacjach z innymi jest równie istotna. Związki oparte na kłamstwie, udawaniu czy wzajemnym oszukiwaniu się mogą dawać chwilowe poczucie bezpieczeństwa czy przyjemności, ale trudno uznać je za źródło głębokiego, trwałego szczęścia. Autentyczne relacje wymagają prawdziwości – gotowości do pokazania siebie takim, jakim się jest, i do zobaczenia drugiego człowieka bez projekcji i iluzji.
Prawda o świecie, w którym żyjemy – zarówno w wymiarze naturalnym, jak i społecznym – również wydaje się niezbędna dla szczęścia. Zrozumienie mechanizmów rządzących naturą pozwala nam lepiej radzić sobie z jej siłami. Podobnie, zrozumienie dynamiki społecznej, ekonomicznej czy politycznej daje nam możliwość świadomego funkcjonowania w społeczeństwie, zamiast bycia bezwolnym obiektem manipulacji.
Wreszcie, niektórzy filozofowie i teolodzy wskazują na prawdę metafizyczną czy duchową jako fundament najgłębszego szczęścia. Według tej perspektywy, tylko życie zgodne z prawdziwą naturą rzeczywistości – niezależnie od tego, czy rozumianej w kategoriach religijnych, czy filozoficznych – może prowadzić do autentycznej eudaimonii, czyli pełni ludzkiego rozkwitu.
Kosztowna prawda – gdy wiedza boli
Jednak dążenie do prawdy nie zawsze prowadzi bezpośrednio do szczęścia – przynajmniej nie w krótkim terminie. Istnieją prawdy bolesne, niewygodne, a czasem wręcz miażdżące. Prawdy, które podważają nasze dotychczasowe przekonania, burzą komfortowe iluzje i stawiają nas twarzą w twarz z rzeczywistością, która może być trudna do zaakceptowania.
Prawda o nas samych może odsłonić nasze słabości, samooszukiwanie się, motywy, których się wstydzimy, czy wzorce zachowań, które trudno nam zmienić. Jak zauważył Friedrich Nietzsche, „czasami ludzie nie chcą słyszeć prawdy, ponieważ nie chcą, aby ich iluzje zostały zniszczone”. Proces samopoznania bywa bolesny, ponieważ wymaga konfrontacji z tymi aspektami siebie, które wolelibyśmy ignorować.
Prawda o naszych bliskich i relacjach z nimi może być równie trudna. Odkrycie, że ktoś, kogo kochamy, nas zdradził, okłamał czy w inny sposób zawiódł nasze zaufanie, należy do najbardziej bolesnych doświadczeń. Podobnie trudna może być prawda o tym, że nasze własne działania przyczyniły się do cierpienia innych lub zniszczenia relacji, które były dla nas cenne.
Prawda o świecie – o niesprawiedliwości społecznej, cierpieniu milionów ludzi, degradacji środowiska, okrucieństwie wojen – może prowadzić do poczucia przytłoczenia, bezsilności i rozpaczy. Świadomość tego, jak wiele jest cierpienia i zła, może podważyć naszą wiarę w sensowność świata i możliwość szczęścia w tak niedoskonałej rzeczywistości.
Wreszcie, prawda o naszej własnej śmiertelności i przemijaniu wszystkiego, co kochamy, należy do najtrudniejszych prawd do zaakceptowania. Jak pisał Ernest Becker w „Zaprzeczaniu śmierci”, świadomość własnej skończoności jest źródłem fundamentalnego lęku, który wpływa na całe nasze życie psychiczne i społeczne.
W obliczu tych bolesnych prawd rodzi się pytanie: czy nie lepiej czasem żyć w błogiej nieświadomości? Czy pewien stopień iluzji, samookłamywania się czy po prostu niewiedzy nie jest czasem warunkiem szczęścia – a przynajmniej spokoju umysłu?
Błogosławiona nieświadomość – szczęście w iluzji
Historia filozofii i literatury dostarcza wielu przykładów myślenia, które sugeruje, że czasem iluzja czy niewiedza mogą być źródłem szczęścia. Jednym z najbardziej znanych jest alegoria jaskini Platona, choć wbrew intencjom samego autora. W tej alegorii ludzie przykuci do ściany jaskini widzą jedynie cienie i biorą je za całą rzeczywistość. Gdy jeden z nich zostaje uwolniony i wyprowadzony na światło, poznaje prawdziwą naturę rzeczy. Jednak po powrocie do jaskini spotyka się z niezrozumieniem i wrogością tych, którzy wolą pozostać w swojej iluzorycznej, ale komfortowej rzeczywistości.
Cypher, postać z filmu „Matrix”, wyraża podobną intuicję, gdy decyduje się na powrót do iluzorycznego świata matrixa, mówiąc: „Ignorancja jest błogosławieństwem”. Woli żyć w przyjemnej iluzji niż mierzyć się z trudną prawdą o rzeczywistości.
Te intuicje znajdują potwierdzenie w pewnych obserwacjach psychologicznych. Zjawisko depresyjnego realizmu sugeruje, że osoby cierpiące na łagodną do umiarkowanej depresję mogą mieć bardziej realistyczną ocenę rzeczywistości niż osoby zdrowe. Mechanizmy obronne, takie jak wyparcie, racjonalizacja czy idealizacja, choć mogą zniekształcać nasze postrzeganie rzeczywistości, pełnią też ważną funkcję adaptacyjną – chronią nas przed obezwładniającym lękiem czy rozpaczą.
W codziennym życiu często doświadczamy sytuacji, w których prawda wydaje się szkodzić szczęściu. Czy powiedzieć umierającemu na nieuleczalną chorobę całą prawdę o jego stanie? Czy wyznać niewierność, która była jednorazowym incydentem i nie zagraża związkowi? Czy informować dziecko o wszystkich okropnościach świata, potencjalnie odbierając mu beztroskie dzieciństwo? W takich sytuacjach intuicyjnie czujemy, że czasem prawda może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Całe społeczeństwa również wydają się czasem funkcjonować na podstawie „użytecznych fikcji” – wspólnych mitów, uproszczeń czy iluzji, które ułatwiają współpracę i nadają poczucie sensu. Jak sugeruje Yuval Noah Harari w „Sapiens”, wielkie systemy społeczne – od religii przez narody po gospodarkę – opierają się w dużej mierze na zbiorowych wyobrażeniach, które trudno uznać za obiektywne prawdy, ale które skutecznie organizują ludzkie działania i dają poczucie celowości.
Złudzenie wyboru: prawda czy szczęście?
Dotychczasowa analiza może sugerować, że stoimy przed prostym wyborem: prawda albo szczęście. Albo decydujemy się na życie w prawdzie, ze wszystkimi jego trudnościami i momentami bólu, albo wybieramy komfort iluzji, płacąc za to cenę nieautentyczności i podatności na manipulację. Jednak ten dychotomiczny obraz wydaje się nadmiernym uproszczeniem złożonej relacji między prawdą a szczęściem.
Po pierwsze, sam podział na „prawdę” i „iluzję” jest często mniej ostry, niż mogłoby się wydawać. Nasze poznanie rzeczywistości jest zawsze zapośredniczone przez nasze zmysły, struktury poznawcze i język, który go kształtuje. Jak zauważali filozofowie od Immanuela Kanta po współczesnych konstruktywistów, nie mamy bezpośredniego dostępu do „rzeczy samej w sobie” – zawsze postrzegamy świat przez pryzmat naszych kategorii poznawczych, wartości i wcześniejszych doświadczeń.
Po drugie, prawda i szczęście nie zawsze stoją w opozycji – często się dopełniają i wzmacniają. Odkrycie trudnej prawdy może początkowo być bolesne, ale w dłuższej perspektywie prowadzić do głębszego zrozumienia, akceptacji i ostatecznie – do pełniejszego szczęścia. Można to zaobserwować choćby w procesach terapeutycznych, gdzie konfrontacja z trudnymi prawdami o sobie i swoich doświadczeniach jest często drogą do uzdrowienia i większego dobrostanu.
Po trzecie, zarówno dążenie do prawdy, jak i dążenie do szczęścia może przybierać różne formy – niektóre bardziej, inne mniej konstruktywne. Istnieje różnica między uczciwym poszukiwaniem prawdy a obsesyjnym skupieniem na negatywnych aspektach rzeczywistości. Podobnie, istnieje różnica między autentycznym szczęściem wynikającym z głębokiego zaangażowania w wartościowe działania a powierzchowną przyjemnością czy chwilową euforią.
Wreszcie, samo przeciwstawianie prawdy szczęściu opiera się na pewnym wąskim rozumieniu tego, czym jest szczęście. Jeśli rozumiemy szczęście jedynie jako przyjemność czy brak cierpienia, to rzeczywiście może ono czasem stać w konflikcie z prawdą. Jednak filozoficzne koncepcje eudaimonii, dobrostanu czy rozkwitu oferują szersze rozumienie szczęścia – jako życia pełnego, autentycznego i zgodnego z naszymi najgłębszymi wartościami. W takim ujęciu prawda staje się nie przeszkodą, ale warunkiem prawdziwego szczęścia.
Prawda i szczęście w życiu codziennym
Rozważając relację między prawdą a szczęściem, warto przenieść te abstrakcyjne rozważania na grunt codziennych doświadczeń i decyzji. W jakich sytuacjach możemy dostrzec napięcie między tymi dwiema wartościami? I jak możemy je twórczo rozwiązywać?
Jednym z obszarów, gdzie to napięcie jest szczególnie widoczne, są nasze relacje z innymi. Z jednej strony, szczerość i autentyczność wydają się fundamentami zdrowych, głębokich relacji. Z drugiej strony, bezwzględna prawdomówność w każdej sytuacji może czasem prowadzić do niepotrzebnych zranień i konfliktów. Czy zawsze musimy mówić wszystko, co myślimy? Czy są sytuacje, gdy białe kłamstwo jest uzasadnione? I gdzie przebiega granica między taktownym przemilczeniem a szkodliwym zatajaniem prawdy?
Innym obszarem jest nasze podejście do informacji i wiedzy o świecie. W erze informacyjnego przeciążenia i wszechobecnej dezinformacji, jak odnaleźć równowagę między dążeniem do rzetelnej wiedzy a ochroną swojego dobrostanu psychicznego? Czy śledzenie wszystkich tragicznych wydarzeń na świecie jest moralnym obowiązkiem świadomego obywatela, czy może prowadzić do bezproduktywnego przytłoczenia? Jak odróżnić autentyczne poszukiwanie prawdy od obsesyjnego scrollowania negatywnych wiadomości?
Również w relacji z samym sobą napotykamy na to napięcie. Dążenie do samopoznania i samoświadomości jest wartościowe, ale może też przerodzić się w destrukcyjną samoanalityczność czy wręcz rumincje. Jak znaleźć złoty środek między ignorowaniem ważnych sygnałów płynących z naszego wnętrza a nadmiernym skupieniem na każdej negatywnej myśli czy emocji?
W życiu zawodowym i społecznym również mierzymy się z wyborami między różnymi aspektami prawdy a różnymi formami szczęścia. Czy wybrać pracę, która daje poczucie sensu i zgodności z wartościami, czy taką, która zapewnia finansowy komfort i stabilność? Czy angażować się w trudne społeczne i polityczne dyskusje, ryzykując konflikty, czy może chronić święty spokój, milcząc w kontrowersyjnych kwestiach?
Te codzienne dylematy pokazują, że relacja między prawdą a szczęściem nie jest abstrakcyjnym, teoretycznym problemem, ale żywym wyzwaniem, z którym mierzymy się nieustannie. Być może sztuka życia polega właśnie na umiejętności twórczego nawigowania między tymi dwiema fundamentalnymi wartościami.
Egzystencjalny wymiar wyboru
Problem relacji między prawdą a szczęściem ma głęboki wymiar egzystencjalny. Dotyka fundamentalnych pytań o to, jak chcemy żyć, kim chcemy być i co uznajemy za wartościowe. Różne tradycje filozoficzne i duchowe proponują różne odpowiedzi na te pytania, akcentując różne aspekty ludzkiego doświadczenia.
Egzystencjaliści, jak Jean-Paul Sartre czy Albert Camus, podkreślali znaczenie autentyczności i konfrontacji z prawdą o ludzkiej kondycji – nawet jeśli jest to prawda o absurdzie istnienia i braku transcendentnego sensu. Według Camusa, jedyną godną odpowiedzią na absurd życia jest „bunt metafizyczny” – świadoma decyzja, by żyć w prawdzie, nadając życiu sens przez własne wybory i zaangażowanie. Szczęście w tym ujęciu nie jest prostą przyjemnością, ale raczej rezultatem życia zgodnego z własnymi wartościami, mimo świadomości jego fundamentalnej przygodności.
Z kolei niektóre nurty buddyzmu i stoicyzmu akcentują znaczenie prawdy o naturze rzeczywistości jako drogi do wyzwolenia od cierpienia. Według tych tradycji, wiele naszego bólu wynika z iluzji i przywiązania do fałszywych wyobrażeń – o trwałości rzeczy, o możliwości kontrolowania zewnętrznego świata, o niezależnym, stałym „ja”. Rozpoznanie prawdy o nietrwałości, współzależności i pustce zjawisk prowadzi paradoksalnie do większego spokoju i szczęścia.
Z jeszcze innej perspektywy, niektóre tradycje religijne, jak chrześcijaństwo czy islam, widzą prawdę jako aspekt Boga i drogę do zjednoczenia z Nim. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” – ta ewangeliczna obietnica sugeruje, że prawda, choć czasem bolesna, ostatecznie prowadzi do wyzwolenia i zbawienia – najwyższej formy szczęścia.
Współczesna psychologia pozytywna dostarcza empirycznych dowodów na złożoną relację między różnymi aspektami prawdy a różnymi wymiarami dobrostanu. Badania sugerują, że autentyczność, rozumiana jako życie zgodne z własnymi wartościami i przekonaniami, koreluje pozytywnie z poczuciem sensu, satysfakcją z życia i psychologicznym dobrostanem. Jednocześnie pewne formy pozytywnych iluzji, jak łagodnie zawyżona samoocena czy optymistyczne nastawienie do przyszłości, również mogą sprzyjać zdrowiu psychicznemu i fizycznemu.
Te różne perspektywy pokazują, że relacja między prawdą a szczęściem jest głęboko egzystencjalnym wyborem, który każdy z nas musi dokonać w kontekście własnego życia, wartości i priorytetów. Nie ma tu uniwersalnej recepty czy definitywnej odpowiedzi – jest raczej przestrzeń osobistej refleksji i decyzji.
Ku integracji: prawda jako droga do pełniejszego szczęścia
Być może najbardziej owocnym podejściem do relacji między prawdą a szczęściem jest ich postrzeganie nie jako przeciwieństw, ale jako aspektów życia, które mogą się wzajemnie wzmacniać i uzupełniać. W tej perspektywie, prawda nie jest przeciwieństwem szczęścia, ale drogą do głębszego, bardziej autentycznego i trwałego szczęścia.
Prawda o nas samych, nawet ta trudna, otwiera drogę do samoakceptacji i wewnętrznej integracji. Jak zauważył Carl Rogers, uznany psycholog humanistyczny, „to, co jest najbardziej osobiste, jest zarazem najbardziej uniwersalne”. Konfrontacja z naszymi cieniami, słabościami i ranami może być bolesna, ale prowadzi do większej samoświadomości, autentyczności i ostatecznie – do głębszego kontaktu z sobą i innymi.
Prawda o naszych relacjach, choć czasem niewygodna, umożliwia ich uzdrowienie i pogłębienie. Szczere rozmowy, wyrażanie trudnych emocji, uznanie zranień i nieporozumień – wszystko to może początkowo zwiększać napięcie, ale w dłuższej perspektywie prowadzi do większej bliskości, zaufania i satysfakcji ze związków.
Prawda o świecie, w którym żyjemy, z całym jego pięknem i okrucieństwem, może prowadzić do większego współczucia, mądrości i zaangażowania. Świadomość globalnych problemów, nierówności czy cierpienia nie musi prowadzić do paraliżującego poczucia bezsilności – może być katalizatorem konstruktywnego działania i poczucia sensu płynącego z zaangażowania w coś większego niż my sami.
Prawda o naszej śmiertelności i kruchości wszystkiego, co kochamy, choć trudna do zaakceptowania, może paradoksalnie wzbogacać nasze życie. Jak pisał Irving Yalom, konfrontacja z własną skończonością może prowadzić do większej uważności, wdzięczności za każdą chwilę i głębszego docenienia relacji z bliskimi.
W tej perspektywie integracyjnej, dążenie do prawdy nie jest przeciwieństwem dążenia do szczęścia – jest raczej jego głębszym, dojrzalszym wyrazem. To nie jest wybór między prawdą a szczęściem, ale wybór między płytkim, chwilowym szczęściem opartym na iluzji a głębszym, bardziej autentycznym szczęściem zakorzenionym w prawdzie.
Osobista odpowiedź: twój wybór ma znaczenie
Ostatecznie, pytanie o relację między prawdą a szczęściem nie jest abstrakcyjnym problemem filozoficznym, ale osobistym wyzwaniem, z którym każdy z nas musi się zmierzyć. Nie ma tu jednej, uniwersalnej odpowiedzi – jest raczej przestrzeń indywidualnych wyborów, które odzwierciedlają nasze wartości, priorytety i rozumienie tego, co składa się na dobre życie.
Dla jednych priorytetem będzie niezachwiana uczciwość intelektualna i gotowość do konfrontacji z nawet najtrudniejszymi prawdami. Dla innych ważniejsze będzie znalezienie równowagi między poszukiwaniem prawdy a zachowaniem wewnętrznego spokoju i radości życia. Jeszcze inni mogą przedkładać empatię i troskę o innych nad bezwzględną prawdomówność w każdej sytuacji.
Te wybory nie są abstrakcyjne – manifestują się w konkretnych decyzjach, które podejmujemy każdego dnia. W decyzji, czy powiedzieć przyjacielowi trudną prawdę o jego zachowaniu. W wyborze, czy angażować się w dyskusje na bolesne społecznie tematy, czy może chronić swój dobrostan psychiczny. W sposobie, w jaki radzimy sobie z własnym cierpieniem – czy konfrontujemy się z jego źródłami, czy może czasem pozwalamy sobie na chwilowe odwrócenie uwagi.
Co więcej, te wybory nie są statyczne – mogą ewoluować wraz z naszym dojrzewaniem, zmieniającymi się okolicznościami życiowymi czy pogłębiającym się zrozumieniem siebie i świata. W niektórych okresach życia możemy bardziej potrzebować ochrony przed przytłaczającymi prawdami, w innych – głębszej konfrontacji z rzeczywistością.
Jednak niezależnie od tych indywidualnych różnic, istnieje pewna fundamentalna prawda, która wydaje się kluczowa dla każdego ludzkiego życia: ucieczka od prawdy może dać chwilową ulgę, ale rzadko prowadzi do trwałego, głębokiego szczęścia. Jak pisał Viktor Frankl, człowiek jest istotą poszukującą sensu – a poczucie sensu trudno zbudować na fundamencie iluzji czy samooszukiwania się.
Może więc najbardziej owocnym podejściem jest nie tyle wybór między prawdą a szczęściem, co raczej poszukiwanie mądrej integracji tych dwóch fundamentalnych wartości. Integracji, która uznaje zarówno znaczenie prawdy jako drogi do autentyczności i głębi, jak i wartość szczęścia jako wyrazu pełni ludzkiego życia. Integracji, która pozwala nam być jednocześnie uczciwymi wobec rzeczywistości i otwartymi na radość istnienia.
Prawda, szczęście i mądrość – w stronę pełni życia
Na zakończenie warto zastanowić się nad rolą mądrości w relacji między prawdą a szczęściem. Mądrość – rozumiana nie tylko jako wiedza, ale jako głębokie zrozumienie życia i umiejętność współczującego, zrównoważonego funkcjonowania w świecie – wydaje się kluczem do twórczego rozwiązania napięcia między dążeniem do prawdy a pragnieniem szczęścia.
Mądrość pozwala nam rozpoznać, że ani ślepe dążenie do prawdy za wszelką cenę, ani bezrefleksyjne dążenie do przyjemności i unikanie niewygodnych prawd nie prowadzą do pełni życia. Pozwala nam zrozumieć, kiedy konfrontacja z trudną prawdą jest niezbędna dla osobistego rozwoju, a kiedy może być destrukcyjna. Pomaga nam odróżnić prawdy istotne od nieistotnych, prawdy wyzwalające od tych, które tylko niepotrzebnie ranią.
Mądrość uczy nas również, że prawda ma wiele wymiarów i aspektów – czasem to, co wydaje się prawdą w jednym kontekście czy z jednej perspektywy, okazuje się jednostronnym obrazem w szerszym ujęciu. Pomaga nam unikać zarówno dogmatycznego przekonania o posiadaniu monopolu na prawdę, jak i nihilistycznego zwątpienia w możliwość jej poznania.
W odniesieniu do szczęścia, mądrość pozwala nam rozpoznać jego różne formy i poziomy – od chwilowej przyjemności, przez satysfakcję z osiągniętych celów, poczucie sensu płynące z życia zgodnego z wartościami, aż po głębokie stany wewnętrznego spokoju i harmonii. Pomaga nam zrozumieć, że szczęście nie jest stanem, który osiągamy raz na zawsze, ale raczej procesem, drogą, która obejmuje zarówno momenty radości, jak i trudności czy cierpienia.
Być może właśnie w mądrości – rozumianej jako zdolność do zintegrowanego, zrównoważonego i współczującego życia – leży odpowiedź na pytanie o relację między prawdą a szczęściem. Odpowiedź, która nie daje prostych recept czy rozwiązań, ale raczej wyznacza kierunek nieustannego dążenia do życia pełnego, autentycznego i zgodnego z naszymi najgłębszymi wartościami.
Bo może ostatecznie najgłębszą prawdą o szczęściu jest to, że nie jest ono stanem, który osiągamy przez unikanie trudnych prawd czy pogrążanie się w iluzjach, ale drogą, którą idziemy – drogą pełną zarówno bolesnych konfrontacji z rzeczywistością, jak i momentów głębokiej radości, sensu i spełnienia. Drogą, która wymaga od nas odwagi, by stawić czoła temu, co trudne, i otwartości, by przyjąć to, co piękne i dobre. Drogą, która jest jednocześnie poszukiwaniem prawdy i dążeniem do szczęścia – nie jako przeciwieństw, ale jako dwóch aspektów pełni ludzkiego życia.