„Gdyby jutro wybuchła wojna, stanąłbym do walki” – deklaracja, którą można usłyszeć przy niejeden wieczornym grillu czy podczas rodzinnej uroczystości. Pada zwykle po trzecim piwie, wypowiadana pewnym głosem przez osobę, która ostatni raz biegała kilka lat temu, gdy goniła odjeżdżający autobus. Ta sama osoba zazwyczaj nie potrafi zlokalizować najbliższego schronu przeciwbombowego, a na pytanie o podstawy pierwszej pomocy odpowiada mglistym wspomnieniem kursu przed egzaminem na prawo jazdy. Czy to właśnie na takich deklaracjach opiera się nasze bezpieczeństwo narodowe? Czy Polska jest krajem kanapowych patriotów, gotowych raczej do internetowych bitew niż do realnej obrony ojczyzny?
Między buńczucznymi deklaracjami a stanem faktycznym rozciąga się przepaść, której głębi wolimy nie badać. Ale w świecie, gdzie zagrożenia stają się coraz bardziej realne, czas zmierzyć się z niewygodnym pytaniem – kto naprawdę stanie do obrony Polski, gdy przyjdzie taka potrzeba? I co ważniejsze – czy będzie wiedział, jak to zrobić?
Spis treści
Między mitem a rzeczywistością – anatomia polskiej gotowości obronnej
Deklaracje kontra kompetencje
Badania społeczne konsekwentnie pokazują, że Polacy uważają się za naród gotowy do poświęceń w obronie ojczyzny. Według sondażu CBOS z 2023 roku, aż 78% respondentów deklaruje, że w przypadku agresji na Polskę podjęłoby działania w obronie kraju. To imponujący wynik, stawiający nas w europejskiej czołówce narodów gotowych do walki. Problem pojawia się, gdy przechodzimy od deklaracji do kompetencji.
Jak zauważa dr Jarosław Rybak, ekspert ds. bezpieczeństwa: „Polacy chętnie deklarują gotowość do obrony kraju, ale już znacznie mniej chętnie uczestniczą w szkoleniach, które dałyby im realne umiejętności. To jak deklarowanie chęci gry na fortepianie przez kogoś, kto nigdy nie dotknął klawiszy.”
Statystyki są brutalne – tylko około 3% polskich obywateli posiada jakiekolwiek formalne przeszkolenie obronne poza obowiązkową niegdyś służbą wojskową, która została zawieszona w 2009 roku. Co więcej, badania kondycji fizycznej Polaków regularnie pokazują, że ponad 60% dorosłych nie podejmuje aktywności fizycznej nawet na minimalnym poziomie zalecanym przez WHO. Trudno wyobrazić sobie te miliony potencjalnych obrońców, którzy zadyszki dostają po wejściu na drugie piętro bez windy.
„Tymczasem współczesne pole walki wymaga nie tylko determinacji, ale przede wszystkim wyszkolenia, kondycji i psychicznej odporności,” dodaje płk. rez. Piotr Gąstał, były dowódca jednostki GROM. „Samo chcenie to zdecydowanie za mało.”
Krajobraz po zawieszeniu poboru
Zawieszenie obowiązkowej służby wojskowej w 2009 roku stworzyło lukę pokoleniową w podstawowych umiejętnościach obronnych. Całe pokolenie Polaków urodzonych po 1990 roku nie przeszło przez system przeszkolenia wojskowego, który – mimo wszystkich swoich wad – dawał elementarne pojęcie o dyscyplinie, hierarchii i podstawowych umiejętnościach potrzebnych na polu walki.
Dr Marek Kozubal, analityk ds. bezpieczeństwa, podkreśla: „Mamy obecnie całą generację, dla której pojęcia takie jak 'musztra’, 'okop’ czy 'meldunek sytuacyjny’ są abstrakcyjne. To osoby, które mogą być świetnymi patriotami w sensie emocjonalnym, ale kompletnie nieprzygotowane do realnych działań obronnych.”
Liczby są alarmujące. Wojsko Polskie liczy obecnie około 150 tys. żołnierzy (wliczając Wojska Obrony Terytorialnej), co stanowi mniej niż 0,4% populacji kraju. Rezerwy mobilizacyjne to kolejne 200 tys. osób, ale ich realną wartość bojową trudno ocenić – wielu rezerwistów to osoby, które odbyły służbę wojskową kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat temu, a ich umiejętności nie były od tego czasu odświeżane.
W porównaniu z krajami takimi jak Finlandia, gdzie ponad 900 tys. obywateli (16% populacji) przeszło szkolenie wojskowe i regularnie uczestniczy w ćwiczeniach rezerwistów, czy Szwajcaria z jej systemem milicyjnym, polski system rezerw wydaje się być raczej teoretyczny niż praktyczny.
Kanapowi wojownicy – fenomen patriotyzmu deklaratywnego
Społeczna schizofrenia obronna
Zjawisko, które można określić jako „patriotyzm kanapowy”, to specyficzna polska przypadłość polegająca na głębokim rozdźwięku między deklaracjami a działaniami. Z jednej strony obserwujemy rosnącą popularność symboliki patriotycznej – od odzieży z symbolami Polski Walczącej po masowy udział w marszach niepodległości. Z drugiej – niechęć do podejmowania systematycznych działań zwiększających realną odporność kraju.
„To swego rodzaju społeczna schizofrenia obronna,” komentuje socjolog dr hab. Barbara Pawłowska. „Intensywne emocje patriotyczne nie przekładają się na konkretne zachowania przygotowawcze. Wolimy manifestować przywiązanie do symboli niż uczestniczyć w prozaicznych, żmudnych szkoleniach z pierwszej pomocy czy łączności kryzysowej.”
Przykłady tej rozbieżności widać w liczbach. Na organizowane przez Wojska Obrony Terytorialnej jednodniowe szkolenia z podstaw obronności zgłasza się średnio kilkadziesiąt osób w miastach liczących setki tysięcy mieszkańców. Tymczasem patriotyczne koncerty czy wydarzenia mogą przyciągać dziesiątki tysięcy uczestników.
Gen. Bogusław Pacek, były rektor Akademii Obrony Narodowej, zauważa gorzko: „Mamy do czynienia z sytuacją, w której łatwiej zebrać 100 tysięcy ludzi na patriotycznym wydarzeniu niż tysiąc na praktycznym szkoleniu obronnym. To powinno dawać do myślenia.”
Patriotyzm w social mediach
Współczesny polski patriotyzm często przeniósł się do sfery wirtualnej, gdzie wyraża się głównie poprzez emocjonalne, często agresywne komentarze i udostępnianie treści o zabarwieniu narodowym. Media społecznościowe stały się główną areną „walki o Polskę” – walki toczonej z pozycji wygodnej kanapy, z telefonem w ręku.
Jak pokazują analizy treści patriotycznych w polskim internecie, największą popularnością cieszą się materiały odwołujące się do historycznych krzywd, heroizmu przodków i poczucia zagrożenia ze strony sąsiadów. Znacznie mniej popularne są treści edukacyjne dotyczące współczesnych wyzwań bezpieczeństwa czy praktycznych aspektów obronności.
„To patriotyzm oparty na emocjach, a nie na działaniu,” ocenia medioznawca prof. Tomasz Goban-Klas. „W internecie łatwo być bohaterem – wystarczy ostry komentarz i udostępnienie memów. Znacznie trudniej zapisać się na kurs pierwszej pomocy czy stać się częścią lokalnego systemu zarządzania kryzysowego.”
Paradoksalnie, ta sama osoba, która z zapałem dyskutuje online o geopolitycznych zagrożeniach dla Polski, często nie potrafi wskazać, gdzie znajduje się najbliższy zbiornik z wodą pitną na wypadek kryzysu, ani nie ma w domu podstawowych zapasów na sytuacje awaryjne.
Pomiędzy brawurą a apatią – polska psychologia zagrożenia
Efekt „jakoś to będzie”
Polskie podejście do zagrożeń charakteryzuje się specyficznym dualizem – z jednej strony mamy tendencję do katastrofizmu i przekonania, że „wróg u bram”, z drugiej – głęboką wiarę, że „jakoś to będzie” i ktoś inny (państwo, sojusznicy, wojsko) rozwiąże problem za nas.
Psycholog społeczny dr Michał Bilewicz wyjaśnia: „To zjawisko znane w psychologii jako 'wyuczona bezradność zbiorowa’. Polacy przez stulecia doświadczali sytuacji, w których ich indywidualne działania miały ograniczony wpływ na losy kraju. To wytworzyło specyficzny mechanizm obronny – intensywne emocje patriotyczne przy jednoczesnym przekonaniu o ograniczonych możliwościach działania jednostki.”
Badania postaw Polaków wobec zagrożeń bezpieczeństwa konsekwentnie pokazują ten paradoks. W ankietach deklarujemy wysoką świadomość zagrożeń i gotowość do poświęceń, ale gdy pytania dotyczą konkretnych zachowań przygotowawczych, wyniki są alarmujące:
- Mniej niż 10% Polaków ma w domu zapasy wody i żywności wystarczające na 72 godziny (rekomendowane minimum według ekspertów zarządzania kryzysowego)
- Tylko 23% wie, gdzie znajduje się najbliższe schronienie na wypadek zagrożenia
- Jedynie 15% potrafi prawidłowo wykonać resuscytację krążeniowo-oddechową
- Zaledwie 5% uczestniczyło w ostatnich 5 latach w jakimkolwiek szkoleniu z zakresu obronności cywilnej
„To nie jest kwestia złej woli,” dodaje Bilewicz, „ale głęboko zakorzenionego przekonania, że indywidualne przygotowanie nie ma sensu wobec skali potencjalnych zagrożeń. Problem w tym, że zbiorowe bezpieczeństwo składa się właśnie z milionów indywidualnych działań przygotowawczych.”
Syndrom „oni powinni”
Charakterystycznym elementem polskiego podejścia do bezpieczeństwa jest przerzucanie odpowiedzialności na instytucje państwowe. „Oni powinni nas chronić”, „od tego jest wojsko”, „płacę podatki, więc państwo ma zapewnić mi bezpieczeństwo” – to typowe postawy wyrażane w badaniach społecznych.
Dr Katarzyna Górska-Rożej, ekspertka ds. bezpieczeństwa narodowego: „Wielu Polaków wciąż myśli o bezpieczeństwie w kategoriach charakterystycznych dla zimnej wojny – jako o domenie wyłącznie państwa i wyspecjalizowanych służb. Tymczasem współczesne zagrożenia, od hybrydowych działań wojennych po katastrofy naturalne, wymagają rozproszonego systemu odporności, w którym kluczową rolę odgrywają przygotowani obywatele.”
Ten mechanizm mentalny doskonale widać w badaniach Centrum Badania Opinii Społecznej z 2022 roku. Na pytanie „Kto powinien być odpowiedzialny za przygotowanie społeczeństwa do sytuacji kryzysowych?” aż 76% respondentów wskazało rząd i wojsko, 14% samorządy, a tylko 8% uznało, że to przede wszystkim odpowiedzialność indywidualna obywateli.
„To fundamentalne niezrozumienie natury współczesnych zagrożeń,” komentuje płk dr inż. Robert Jędrychowski, ekspert ds. zarządzania kryzysowego. „W pierwszych godzinach czy nawet dniach poważnego kryzysu, takiego jak konflikt zbrojny czy katastrofa naturalna, obywatele będą zdani głównie na siebie i swoje najbliższe otoczenie. Państwo nie jest w stanie natychmiast dotrzeć wszędzie.”
System obrony cywilnej – zapomniany filar bezpieczeństwa
Ruiny nieistniejącego systemu
Polska obrona cywilna to instytucja widmo – istniejąca formalnie, ale praktycznie niedostrzegalna w życiu społecznym. Od lat 90. XX wieku system ten był systematycznie marginalizowany, co doprowadziło do jego faktycznego zaniku w świadomości obywateli.
„Mamy do czynienia z ruinami systemu, który nigdy nie został właściwie przebudowany po zimnej wojnie,” ocenia dr Krzysztof Liedel, ekspert ds. bezpieczeństwa. „Formacja Obrony Cywilnej jest teoretycznie odpowiedzialna za przygotowanie ludności cywilnej do przetrwania w sytuacjach kryzysowych, ale jej realne możliwości są skrajnie ograniczone przez lata zaniedbań i niedofinansowania.”
Statystyki są alarmujące:
- Ostatnie kompleksowe ćwiczenia obrony cywilnej na skalę ogólnokrajową odbyły się w latach 80. XX wieku
- Większość schronów przeciwlotniczych w Polsce nie spełnia współczesnych standardów lub została zaadaptowana na cele komercyjne
- System alarmowania ludności jest przestarzały i niejednorodny
- Edukacja w zakresie zachowań w sytuacjach kryzysowych praktycznie nie istnieje w programach szkolnych
Gen. broni dr Bogusław Samol, były szef Sztabu Generalnego WP: „Polski system obrony cywilnej de facto nie istnieje w formie, która mogłaby realnie zapewnić ochronę ludności w przypadku konfliktu zbrojnego. To jeden z najbardziej zaniedbanych obszarów naszego bezpieczeństwa narodowego.”
Lekcja z Ukrainy
Doświadczenia wojny w Ukrainie pokazują, jak kluczową rolę odgrywa przygotowana ludność cywilna. Ukraiński system obrony terytorialnej i cywilnej nie był idealny przed inwazją, ale szybko się adaptował, wykorzystując ogromny potencjał zmobilizowanego społeczeństwa.
„Ukraińcy pokazali, że społeczeństwo może być realnym zasobem obronnym, jeśli jest odpowiednio zorganizowane i przeszkolone,” mówi Marek Świerczyński, analityk ds. bezpieczeństwa. „Warto zauważyć, że przed 2014 rokiem Ukraina miała podobne problemy z obroną cywilną jak Polska. Rosyjska agresja na Krym i w Donbasie zmusiła ich do radykalnej zmiany podejścia.”
Kluczowe elementy ukraińskiego modelu, które zasługują na uwagę:
- Masowe szkolenia z pierwszej pomocy przeprowadzone w latach 2014-2022
- Włączenie elementów przygotowania kryzysowego do programów edukacyjnych
- Budowa rozproszonego systemu ochrony infrastruktury krytycznej
- Tworzenie lokalnych centrów koordynacji działań obywatelskich
Dr Ołeksij Melnyk, ukraiński ekspert ds. bezpieczeństwa: „Naszym największym atutem okazali się zwykli obywatele, którzy wiedzieli, jak działać w kryzysie. To nie była improwizacja – to efekt ośmiu lat przygotowań po pierwszej fazie rosyjskiej agresji w 2014 roku.”
Między mitem heroizmu a realną gotowością
Polski paradoks bohaterstwa
Polską tożsamość narodową silnie kształtuje etos heroicznego oporu i poświęcenia. Powstanie Warszawskie, działalność Armii Krajowej czy opór przeciwko komunizmowi – te elementy historii są fundamentem zbiorowego przekonania o naszej gotowości do walki w obronie niepodległości.
Prof. Zdzisław Najder, historyk idei: „Polski etos niepodległościowy opiera się na paradygmacie heroicznej klęski – walki podjętej mimo świadomości militarnej przewagi przeciwnika. To piękna tradycja, ale niekoniecznie przystająca do wymogów współczesnej obronności, która wymaga przede wszystkim chłodnej kalkulacji i systematycznych przygotowań.”
Ten paradoks widać wyraźnie w badaniach socjologicznych. Polacy chętnie identyfikują się z heroiczną tradycją oporu, ale znacznie mniej chętnie angażują się w prozaiczne, pozbawione dramatyzmu działania przygotowawcze, które są fundamentem współczesnej odporności kraju.
„Istnieje przepaść między romantycznym wyobrażeniem bohaterstwa a prozaiczną rzeczywistością współczesnej obronności,” zauważa socjolog prof. Antoni Kamiński. „Romantyzm podpowiada heroiczny zryw, a skuteczna obrona wymaga lat systematycznych przygotowań, cierpliwości i dyscypliny.”
Obrona totalna – czego możemy nauczyć się od sąsiadów
Kraje bałtyckie i nordyckie wypracowały w ostatnich dekadach koncepcję „obrony totalnej” (total defense), która zakłada zaangażowanie całego społeczeństwa w system obronności państwa. To podejście znacząco różni się od polskiego modelu, w którym obronę kraju traktuje się przede wszystkim jako zadanie wojska i służb mundurowych.
Kristjan Prikk, estoński ekspert ds. bezpieczeństwa: „W Estonii przygotowujemy się do obrony kraju na każdym poziomie – od indywidualnych gospodarstw domowych po największe instytucje państwowe. Każdy obywatel wie, jaką rolę ma odegrać w przypadku kryzysu, i jest do tej roli przygotowywany.”
Kluczowe elementy nordyckiego i bałtyckiego modelu obrony totalnej:
- Powszechna edukacja obronna w szkołach
- Regularne ćwiczenia z udziałem ludności cywilnej
- Jasne procedury działania w sytuacjach kryzysowych
- Inwestycje w infrastrukturę ochronną (schrony, systemy zaopatrzenia)
- Systematyczne szkolenia z zakresu pierwszej pomocy i samoobrony
„W Finlandii przygotowanie do obrony kraju to element codzienności, a nie nadzwyczajne wydarzenie,” wyjaśnia płk Mika Kalliomaa z fińskich sił zbrojnych. „Od najmłodszych lat dzieci uczą się podstaw przetrwania i radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych. To tworzy społeczeństwo, które w razie potrzeby płynnie przechodzi w tryb obronny.”
Jak przejść od deklaracji do działania?
Realne kroki ku odporności
Transformacja „patriotyzmu kanapowego” w realną gotowość obronną wymaga wielowymiarowych działań zarówno na poziomie państwowym, jak i indywidualnym. Eksperci wskazują na kilka kluczowych obszarów, które wymagają natychmiastowej uwagi:
- Odbudowa edukacji obronnej „Potrzebujemy powrotu rzetelnej edukacji obronnej do szkół,” postuluje dr hab. Andrzej Ciupiński, specjalista ds. bezpieczeństwa. „Nie w formie paramilitarnej indoktrynacji, ale praktycznego przygotowania do radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych.” Program takiej edukacji powinien obejmować:
- Podstawy pierwszej pomocy
- Zachowanie w sytuacjach zagrożenia (pożar, powódź, atak terrorystyczny)
- Podstawy łączności kryzysowej
- Elementy cyberbezpieczeństwa
- Modernizacja obrony cywilnej „Polska pilnie potrzebuje nowoczesnego, zdecentralizowanego systemu obrony cywilnej,” przekonuje dr Karolina Gawrych, ekspertka ds. zarządzania kryzysowego. „Nie chodzi o powrót do rozwiązań z czasów zimnej wojny, ale o stworzenie elastycznego systemu dostosowanego do współczesnych zagrożeń.” Kluczowe elementy takiego systemu to:
- Nowoczesny system ostrzegania i alarmowania ludności
- Sieć schronów i miejsc ewakuacji
- Zapasy strategiczne rozmieszczone regionalnie
- System koordynacji działań oddolnych
- Budowa kultury przygotowania „Potrzebujemy fundamentalnej zmiany kulturowej – przejścia od romantycznej wizji heroizmu do pragmatycznej kultury przygotowania,” postuluje Jacek Bartosiak, ekspert ds. geopolityki. „To oznacza, że przygotowanie do kryzysów musi stać się elementem codzienności, a nie tematem tabu.” Praktyczne działania w tym obszarze to:
- Kampanie społeczne promujące przygotowanie domowe
- Regularne ćwiczenia z udziałem ludności cywilnej
- Włączenie przygotowania kryzysowego do programów edukacyjnych
- Wsparcie dla inicjatyw obywatelskich w obszarze bezpieczeństwa
Od słów do czynów – indywidualna odpowiedzialność
Niezależnie od działań systemowych, każdy obywatel może i powinien podjąć kroki zwiększające własną odporność na sytuacje kryzysowe. Eksperci są zgodni – indywidualne przygotowanie to fundament zbiorowego bezpieczeństwa.
„Prawdziwy patriotyzm zaczyna się od wzięcia odpowiedzialności za siebie i najbliższych,” podkreśla Witold Repetowicz, analityk ds. bezpieczeństwa międzynarodowego. „Osoba, która zadbała o podstawowe przygotowanie kryzysowe, w sytuacji zagrożenia nie będzie obciążeniem dla systemu ratunkowego, a potencjalnie może stać się zasobem.”
Minimalne przygotowanie indywidualne powinno obejmować:
- Zapasy wody i żywności na minimum 72 godziny
- Podstawowe środki medyczne i leki
- Plan komunikacji rodzinnej na wypadek kryzysu
- Umiejętność udzielania pierwszej pomocy
- Znajomość lokalnych procedur ewakuacyjnych
„To nie jest paranoja ani przesada,” uspokaja Marek Bryła, instruktor survivalu i przygotowania kryzysowego. „To podstawowe, racjonalne kroki, które mogą uratować życie w sytuacji zagrożenia. Podobnie jak zapinamy pasy w samochodzie, choć nie planujemy wypadku, tak samo powinniśmy mieć podstawowe przygotowanie kryzysowe, nawet jeśli nie spodziewamy się wojny czy katastrofy.”
Nowy patriotyzm – między słowami a działaniem
Współczesne zagrożenia wymagają nowej definicji patriotyzmu – takiego, który przejawia się nie tylko w symbolach i deklaracjach, ale przede wszystkim w konkretnych działaniach zwiększających odporność społeczeństwa.
„Prawdziwy patriotyzm we współczesnym świecie to nie tylko gotowość do heroicznego poświęcenia w hipotetycznej sytuacji kryzysowej, ale codzienna praca nad wzmacnianiem odporności społecznej,” podsumowuje gen. prof. Bogusław Pacek. „To mniej spektakularne niż romantyczna wizja walki z bronią w ręku, ale znacznie bardziej skuteczne.”
Polska stoi przed wyzwaniem transformacji patriotyzmu symbolicznego w patriotyzm praktyczny – oparty na kompetencjach, przygotowaniu i realnej gotowości do działania. To wyzwanie tym pilniejsze, że geopolityczne otoczenie naszego kraju staje się coraz bardziej niestabilne, a zagrożenia – coraz mniej konwencjonalne.
Być może najwyższy czas, by wstać z kanapy i zapytać nie o to, kto obroni Polskę, ale co konkretnie ja sam mogę zrobić, by mój kraj był bezpieczniejszy. Bo prawdziwy patriotyzm to nie kwestia deklaracji – to kwestia działania.
Źródła i inspiracje
- Timothy Snyder, „O tyranii: Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku”
- Jacek Bartosiak, „Rzeczpospolita między lądem a morzem”
- Robert Cialdini, „Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka”
- Rebecca Solnit, „A Paradise Built in Hell: The Extraordinary Communities That Arise in Disaster”
- Gen. Stanisław Koziej, „Między piekłem a rajem. Szare bezpieczeństwo na progu XXI wieku”
tak się składa że jestem na kanapie i mam broń
wszyscy kochają kraj, dopóki nie trzeba nic zrobić poza kliknięciem „Udostępnij”
patriotyzm dzisiaj to flaga w bio i wincyj lajków